Wrzucę kilka uwag co do pieca na Pellet.
Zaczynam 3 sezon grzewczy - budynek dokładnie projekt (pierwotny) zwiększone ocieplenie zewnętrzne do 20 cm.i brak kominka w salonie. Kocioł Lumo 15 kw (zakres mocy cieplnej 4,5 - 15 kw) z palnikiem Kipi. Grzejniki w pomieszczeniach sypialnych + dodatkowy łazienka, pozostałe podłogówka, bez spiżarni. 2 poprzednie sezony kupowałem 2 palety pelletu i zawsze kilkanaście worków zostawało (ok. pół palety). Na aktualny sezon zakupiłem i zamierzam się zmieścić (chociaż nie jest to priorytetem - jak braknie dokupię) w jednej palecie 1050 kg (70 worków x 15 kg) - koszt ok. 960 zł + te pół palety co zostało. Ogrzewanie plus codzienne grzanie wody.
Oczywiście piec trzeba obsługiwać, u mnie praktycznie:
- dosypać pelletu, w sezonie (styczeń-marzec) co 2 tygodnie 12-13 worków cały zasyp; w innych miesiącach różnie raz w miesiącu a w sezonie letnim zasypuję raz w maju i zbiornik z zapasem wystarcza na podgrzanie wody do października.
- czyszczenie pieca - w sezonie (styczeń-marzec) raz w miesiącu w innym okresie nie wiem staram się po wypaleniu 2 zbiorników (w lecie ani razu). W całym roku czyszczę piec może 7-8 razy. Oczywiście czyszczenie i uzupełnianie paliwa jest mniej brudzące niż miałowce czy ekogrochy. Spokojnie te czynności wykonuję przy suszącym się praniu obok.
Nie chodzi mi o zachwalenie tego typu ogrzewanie ale przedstawienie jak to wygląda od strony użytkownika. Chcecie mieć wygodę czystość a nie zależy wam szczególności na kosztach to wybrał bym pompę + fotowoltaikę. Należy też podkreślić, że nie mam możliwości podłączenia gazu. W trzecim sezonie użytkowania, przy niepewnych cenach prądu i mojej sytuacji rodzinnej 2+3
, ponownie wybrał bym ten sposób ogrzewania domu i wody. Pewnie przy zmianie ogrzewania za naście lat będę szukał innych nie obsługowych źródeł, ale to przyszłość. Na ta chwilę obsługa pieca nie sprawi mi trudności, bardziej składowany opał w garażu - non stop brakuje mi miejsca na własne skarby.